piątek, 30 września 2011

Czy BANKRUT musi się podpalić?

Biurokratyczny potwór ciągle trzyma się mocno i stale powiększa zakres swoich wpływów.
Minęło już prawie 3 tygodnie od kiedy skromny ale bardzo wydajnie działający zespół pod kierunkiem Tadzia Rotnaka usiłuje przebić się do świadomości społecznej z informacją o publikacji książki pt. "EGZEKUCJA BANKRUTA - Rozprawa o Prawie do Bezprawia".
Wysłano prawie 100 egzemplarzy książki do najważniejszych polityków i kluczowych redakcji mediów, na ręce czołowych polskich dziennikarzy. Intensywnie wykorzystywany jest internet poprzez wysyłanie maili i inne działania, które są trochę obce mojemu pokoleniu.
Z przykrością należy stwierdzić, że odzew na razie nie jest satysfakcjonujący - dlaczego? Czy przypadkiem nie jest tak, jak zresztą już zostało opisane w książce, że potrzeba skandalu aby ktoś łaskawie zwrócił uwagę na rażącą niesprawiedliwość występującą powszechnie w tym kraju? Czy trzeba dokonać desperackiego aktu samospalenia aby opinia publiczna została rozgrzana do czerwoności wieloma komentarzami oraz mniej lub bardziej przyzwoitymi opiniami?
Okazuje się jednak, że twórcza energia poświęcona na zebranie materiału, jego analizę oraz napisanie książki jest nic niewarta jeśli nie jest poparta spektakularnym i mało rozsądnym aktem desperacji ze strony upokorzonego obywatela!
Politycy robią wszystko aby zabłysnąć przed kamerami nową aktywnością. Sztaby wyborcze pracują aby zyskać przewagę nad konkurentami. Z tą myślą przyspieszaliśmy wydanie książki aby zdążyć na wybory, mając jednocześnie nadzieję, że sprawa Big Blue oraz wiele innych spraw zyska na znaczeniu a uzyskany dzięki temu rozgłos wywrze właściwą presję na decydentów celem dokonania ważnych aktów sprawiedliwości w stosunku do tych sponiewieranych przez państwo ludzi.
Nie ukrywam, że będąc człowiekiem o jasno skrystalizowanych poglądach liczyłem, że ludzie którzy z tytułu piastowanego stanowiska determinującego do zajmowania się sprawami odrzuconych, lub nawet porzuconych przez państwo, zajmą się taką sprawą szybko i z wystarczającą energią. Jakże niemiłym rozczarowaniem jest dla mnie bezskuteczna próba zaciekawienia tematem Pana Ministra Arłukowicza, na którego, podkreślę to jeszcze raz, bardzo liczyłem. Tadeusz Rotnak wysłał mu książkę już prawie 3 tygodnie temu. Przeczytał (TR) ponadto, że Pan Minister tydzień temu wziął urlop w URM i udał się do Szczecina celem, cytuję - "spotkania z wyborcami". Zdeterminowany Tadeusz udał się w okolice Szczecina (by przy okazji po wielu latach odwiedzić bałtyckie wydmy) i próbował nawiązać kontakt z Panem Ministrem lub jego sztabem wyborczym. Dwa dni telefon w biurze poselskim milczał aż w końcu Tadeusz się dodzwonił. Dowiedział się od współpracownika Pana Ministra, że nie wie gdzie Pan Minister jest, że jest gdzieś w terenie i nie wie kiedy i gdzie będzie. Na pytanie dodatkowe, mające na celu uzyskanie pomocy w nawiązaniu kontaktu Tadeusz otrzymał niemiłą reprymendę, że przez telefon takich (jakich?) informacji się nie udziela (sic!).
Panie Ministrze!
Jak można się z Panem skontaktować? Jak mamy Panu przekazać informacje o ważnym społecznie problemie? Czy ja, Tadeusz czy nawet bohater książki Marcin mamy się podpalić, powiesić czy w jeszcze jakiś inny i bardziej wymyślny sposób zwrócić na siebie uwagę?
Serdecznie proszę o poradę w tej sprawie bo wygląda na to, że działając w imię i na dobro odrzuconych, przez swoje działanie, zaniechania lub przez nieodpowiedzialne działanie swoich współpracowników powiększa Pan ich grono. Przykre.

czwartek, 15 września 2011

Udało się - książka opuściła drukarnię!

Muszę przyznać szczerze, że czuję podniecenie typowe dla nastolatka a nie doświadczonego i niemłodego już człowieka - pisząc delikatnie. Okazja jest jednak niebagatelna - odbiór z drukarni całego nakładu książki pt. "EGZEKUCJA BANKRUTA. Rozprawa o Prawie do Bezprawia".
Radość miesza się z niepokojem dotyczącym przyszłości zarówno tej książki jak i losu Marcina i Pawła, już i tak przecież mocno poturbowanych przez los i biurokratów w ostatnich latach.
Mam nadzieję, że moi współpracownicy a zarazem współautorzy tej książki oraz nasz dystrybutor podołają zadaniu i szybko spowodują właściwą i skuteczną jej promocję.
Wszystkim, którzy mają swój udział w powstawaniu tej książki serdecznie dziękuję. Czynię to imieniu swoim a także Marcina i jak sądzę wielu bezimiennych ofiar urzędniczej bezduszności i pogardy dla prawdy i sprawiedliwości.
TJZ